RECEPCJA

Ludziska drogie, co przez przypadek lub z premedytacją trafiły na tego bloga!

Cześć.

Jestem Okej.

Wiecie, ta piękna, inteligentna, czasem wredna i rzecz jasna - skromna.

Ta obok to Asaskame.

Ona jest tylko wredna, bo oddelegowała mnie do przywitania was i wprowadzenia do cudownej atmosfery tego bloga, wiedząc, że tego całkowicie nie umiem.

No i jak tu żyć z taką przyjaciółką...

Wracając do tego, czemu się tu znalazłam:

ja i Asaskame jesteśmy koleżankami z klasy, które spędzają ze sobą trochę za dużo czasu i przez to im odwala. Zwłaszcza na... nie, zawsze im odwala. Mamy różne zainteresowania, co zresztą pewnie opiszemy w zakładce "O nas", ale trochę nas łączy, a między innymi...

(werble)

MIŁOŚĆ DO KSIĄŻEK.

Lubimy czytać. Albo nie, my UWIELBIAMY czytać. Nie zawsze to samo, bo ona woli romanse, a ja ich trochę (trochę bardzo) nie lubię, ale w dużym stopniu są to te same lektury.

Co skutkuje tym, że gdy nam odwala, to często ma to jakiś związek z treścią jakiegoś dzieła literackiego.

W końcu wyszło tak, że po paru wspólnych lekcjach historii zaczęły powstawać komiksy, łączące ze sobą różne światy fantastyczne. No, a potem wpadłyśmy na pomysł pisania fanficków (obie nadal piszemy oddzielnie swoje, ale o tym kiedy indziej) stylem "pięć zdań ty, pięć zdań ja". Powstały różne BARDZO dziwne rzeczy, które spaliłyśmy, by nie ujrzały świata dziennego.

Następnie zaczęłyśmy pisać opowiadania, które nie miały związku z przeczytanymi przez nas książkami, ale nadal były mega zwalone, toteż skończyły podobnie jak nasza twórczość fanowska. 

(Komiksy nadal wiszą wewnątrz naszej szafki szkolnej i jak czasem rano zmieniam buty i przez przypadek ujrzę choć jedno zdanie, do dostaję napadu śmiechu i nie mogę wstać z ziemi.)

W każdym razie w końcu postanowiłyśmy się postarać i tak oto powstaje to cudo, które zaraz będziecie mieć przed oczami. Nie twierdzę, że jest ono pisane całkowicie na poważnie, bo zazwyczaj na przerwach, ale niech was to nie zniechęci, bo Tamara i Rozalia będą zawiedzione waszą postawą wobec nas.

A, właśnie... Tamara i Rozalia...

Obie te dziewczyny są głównymi bohaterkami tegoż opowiadania. Perspektywa Tamary (tej niebieskowłosej) jest prowadzona przeze mnie, Okej, a perspektywa Rozalii, pani z czerwoną czupryną, jest dziełem Asaskame.

Opowiadanie zaczyna się wraz z ich przybyciem do szkoły. Nie jest to zwykła szkoła, bo przecież wraz z moją koleżanką jesteśmy wielkimi fanami fantastyki...

Szkoła ta uczy dzieci z nadprzyrodzonymi zdolnościami, jak kontrolować magiczne moce, które posiadają. Wiem, powiało Harrym Potterem... ale co tu poradzić na naszą wątpliwą oryginalność? Różnica jest taka, że u nas uczniowie nie dostają różdżek, a każdy z nich ma własną i unikatową zdolność. Mimo to można podzielić je na trzy kategorie - kontrolerów, umysłowców i wyglądowców. Kontrolerzy potrafią, jak sama nazwa wskazuje, kontrolować jakąś część otaczającej nas materii, na przykład drewno. Umysłowcy są najbardziej przerażający, bo ich moce podobne są do czytania w myślach czy też umiejętności widzenia przyszłości. Są jeszcze wyglądowcy, którzy umieją kontrolować swoje ciało - zamieniać się w coś, tudzież zmieniać swój wygląd...

Ufff... mam nadzieję, że nadążacie.

Nasze bohaterki trafiają do tej szkoły znając już swoje moce. Pierwszego dnia napotykają na parę trudności (w postaci takiego Krystiana na przykład), ale w końcu trafiają razem do pokoju.

Tak, dokładnie.

Jak wygląda ich stosunek do siebie nawzajem?

Eee... mówiłam o naszych wspólnych odpałach?

To dobrze.

Wasza kochana
Okej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz